Jemioła na drzewach, na których nam zależy
Fakty na temat jemioły
Szeroko znane lub łatwe do ustalenia za pomocą internetowej wyszukiwarki nie zażegnują niepokojów właścicieli marniejących z roku na rok drzew, na których się jemioła pojawiła. Półpasożyt, sam przeprowadza fotosyntezę, a z rośliny pobiera wodę z solami mineralnymi. Roznoszona jest przez ptaki – głównie jemiołuszki i paszkoty. Ma zawsze zielone niezdrewniałe pędy o widlastych rozgałęzieniach, a po ilości tych rozwidleń można policzyć wiek krzewu, który może osiągnąć nawet 40 lat.
Wartościowe jest to, co może dodać profesjonalny arborysta z Grupy Logar, osoba na co dzień zajmująca się dbaniem o drzewa, praktycznie wykonująca szereg prac pozwalających przywrócić drzewom witalność i urok, naturalny blask, a ich właścicielom pomoże go dostrzec i się nim cieszyć. Na koniec znajdzie zaś receptę jak rozwiązać jemiołowy problem.
Jemiołowy problem jest faktem na drzewach ozdobnych, parkowych, przydomowych. Na dużych okazach boli najbardziej, bo z perspektywy powierzchni ziemi możemy się tylko biernie przyglądać jak wrastająca w gałęzie jemioła stopniowo wysysa z naszych drzew witalność pod postacią wody i soli mineralnych. Wodę, którą z niemałym trudem i z dużym wiosennym nakładem energetycznym korzenie pobrały z gleby i wpompowały nieraz ponad 20 metrów wyżej. Drzewo się „męczy”, a niewiele z tego ma. Jemioła korzysta z tej wody, to ona wyparowuje tą wodę do atmosfery, przy okazji dostarczając sobie minerały, chłodząc swoje tkanki w czasie upałów i napędzając nią swój metabolizm. Dla liści drzewa będących dalej niewiele tej wody zostaje. Gałęzie za jemiołą stopniowo marnieją i zamierają.
Półpasożyt osłabia organizm żywiciela zwłaszcza wtedy, kiedy i tak jest ciężko: w czasie upałów , suszy lub spadku poziomu wód gruntowych w wyniku prac budowlanych i melioracyjnych w pobliżu drzew (może nawet 100m dalej). Jemioła nie oszczędza wody. Nie musi – przecież to nie jej woda. Wyparowuje jej kilkukrotnie więcej niż zrobiłoby to drzewo. Jej aparaty szparkowe, które można kolokwialnie nazwać zaworami od parowania wody, pozostają dłużej otwarte podczas upałów. Prawdopodobnie przez to, że jemioła akumuluje większe stężenie soli mineralnych w swoich tkankach i komórki aparatu szparkowego dłużej pozostają w turgorze (uwodnieniu, jędrności). Liście dużo wcześniej by się zamknęły zwinęły lub ich część opadłaby odrzucona przez drzewo. Kolejną szkodliwą właściwością jemioły jest jej ogromny ciężar. Każda gałąź na drzewie rośnie w sposób zrównoważony. Proporcjonalnie do zwiększania swojej długości i dalszego rozgałęziania się wzmacnia się w nasadzie, przyrasta na grubość, aby utrzymać swój własny ciężar oraz sprostać naporowi wiatru. To bardzo logiczne – rosnąć tylko tyle, żeby nie załamać się pod własnym ciężarem. Rozważny murarz nie postawi 20 warstw cegieł jednego dnia; poczeka, aż zaprawa w dolnych warstwach zwiąże i stwardnieje , a dopiero wtedy wymuruje kolejne warstwy. Drzewo też rośnie rozsądnie. Na dole i w nasadach konarów i gałęzi jest grube i sztywne. Stopniowo, czym wyżej i dalej od osi gałęzie są cieńsze, lżejsze oraz bardziej elastyczne. Jemioła zaburza tą mechaniczną i kinetyczną równowagę. Rozrasta się punktowo w miejscach nie najmocniejszych. W momencie złamania się gałęzi o grubości 7cm jemioła może ważyć już kilkanaście kilogramów. To jest kilkanaście zbędnych kilogramów, coś na kształt nadwagi. Drzewo tą nadwagę rozpracowałoby na wzrost i rozwój, a otrzymuje niebezpieczny balast.
Nie można pozwolić jemiole rozrastać się swobodnie. Ona nie ustąpi w sposób naturalny. Kiedy już zaokrętuje się na drzewie, to będzie jak kapitan, który schodzi z pokładu ostatni. Jemioła obumiera jakiś czas po tym, jak obumrze korona drzewa ponad nią. Tonie wraz ze statkiem, ostatni gasi światło.
Bardzo pocieszające jest jednak to, że obecność jemioły to nie wyrok dla drzewa.
Arborysta może ją usunąć zachowując przy tym największą staranność, aby nie wycinać więcej gałęzi niż jest to absolutnie niezbędne. Skupi się na usunięciu problemu. Jemioła jest usuwalna! Liczy się czas. Tu nie można zwlekać, gdyż drzewo może sobie nie poradzić bez interwencji. Nie oglądamy się też w tym przypadku na porę roku i fazę życia drzewa. Priorytetem jest natychmiastowe działanie, by pozbyć się pasożyta.
Trzeba jednak uważać na szereg zagrożeń spośród, których największym jest człowiek. Wykonawca prac pielęgnacyjnych poprzez brak odpowiednich umiejętności, wiedzy i doświadczenia, słabą etykę pracy może wyrządzić drzewu duże szkody podczas usuwania jemioły. Rozpoznać można to na pierwszej rozmowie przy pytaniu o zakres prac oraz sprzęt jaki będzie używany. Fatalną odpowiedzią o sprzęt jest: pilarka łańcuchowa i podnośnik koszowy, gdyż takie narzędzia zachęcać będą wykonawcę do szybkiego cięcia zbyt grubych gałęzi, w wyniku czego drzewo zostanie bezpowrotnie uszkodzone, a krajobraz zniekształcony.
Jemioła zasiedla drzewo rozpoczynając od cienkich gałązek.
Ptaki często wycierają swoje dzioby o cienkie gałązki, aby pozbyć się kleistej mazi jemiołowych jagód z nasionami wewnątrz. To tam jemioła pojawia się w pierwszym stadium ekspansji. Dobry arborysta dotrze w koronie drzewa do tych cienkich gałęzi i strąci jemiołę nawet jednoroczną. Pędy półpasożyta oddziela się od drzewa wyłamując je, wycinając piłkami ręcznymi i piłkami na tyczkach. Z bliska widać to naprawdę wyraźnie.
Dobrze jest usunąć jemiołę już w momencie, kiedy na drzewie jest kilka widocznych jej skupień i nie pozwolić w ten sposób na postępowanie infekcji. Z każdym kolejnym rokiem i stadium ekspansji jemioły, walka pozostawi bardziej widoczne ślady. Na końcu tej drogi ku ostateczności jest ogłowienie drzewa lub jego wycinka. Grupa Logar posiada w całej Polsce fachowców potrafiących w taki właśnie sposób uchronić drzewa przed zagładą spowodowaną jemiołowym problemem. Wszystkim nam zależy na drzewach. Prosimy o nadsyłanie zdjęć drzew opanowanych przez jemiołę. Doradzimy najlepsze rozwiązanie.